- Rok temu samorządowcy uważali, że reforma śmieciowa jest dobra i mocno ją popierali. Wiedzieliśmy jednak, że nie chodzi im o środowisko, ale o zawłaszczenie tej sfery gospodarki - powiedział w wywiadzie dla Portalu Samorządowego Witold Zińczuk, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami.
Czy zgadza się Pan z negatywną oceną nowej ustawy o gospodarce odpadami na terenie gmin i decyzją o zaskarżeniu jej do Trybunału Konstytucyjnego?
Witold Zińczuk, przewodniczący Rady Programowej Związku Pracodawców Gospodarki Odpadami: Strona samorządowa, pod wpływem władz Inowrocławia, mówiąc kolokwialnie, działa teraz na zasadzie "głupawki". Całe środowisko samorządowe chciało tej ustawy i zdawało sobie sprawę, że nie można jej przeforsować nie dając nic w zamian.
Wnioskodawcy zwracają uwagę, że nowe przepisy, które wymuszają organizację przetargów, są sprzeczne z dotychczasowym prawem.
- Rok temu wszyscy samorządowcy jak jeden mąż mówili, że to dobra ustawa i że ogromnie ją popierają. Wtedy nie wiedzieli, że znajdują się w niej przetargi? Nie żartujmy sobie. Oczywiście, że wiedzieli. Teraz weszli więc w drugi etap działań, które zaplanowali z góry, a o czym jasno mówiliśmy. Wiedzieliśmy, że nie chodzi samorządowcom o środowisko, ale o zawłaszczenie tej sfery gospodarki. W moim przekonaniu samorządowcy, oczywiście nie wszyscy, prowadzą grę na wymęczenie. Najpierw pozwolili na przetargi, by konsumenci, przedsiębiorcy i pracodawcy mogli się cieszyć, po czym rok później zaczęli przedstawiać historyjkę, że przetargi są niepotrzebne i że nie wolno zapominać o firmach komunalnych. Korporacje samorządowe dobrze o wszystkim wiedziały i jeżeli teraz ktoś mówi, że siłą coś się im narzuca, to jest to w moim przekonaniu duża granda.
Zdaniem grupy samorządów, powinny one móc uniknąć organizacji przetargów, jeśli posiadają własne i przystosowane do tego zadania jednostki...
- Pojawia się pytanie, czy jest to zgodne z prawem europejskim, czy nie. W moim przekonaniu kompletnie nie. Mówimy tutaj o kilku wyrokach Trybunału Sprawiedliwości UE, w których analizowano konkretne zdarzenia. Takie spojrzenie byłoby uprawnione, jeżeli gmina nie ma podaży usług, wykonawcy próbują grać na nosie społeczności lokalnej, np. poprzez wysokie ceny lub mamy do czynienia z katastrofą ekologiczną - ale przecież to stan zupełnie inny od obecnego. Mamy z kolei sytuację, że samorządowcy, wbrew konsumentom i wbrew istniejącej podaży, chcą zapewnić spółkom komunalnym bezwzględny komfort. Zdecydowanie z tym się nie zgadzamy. W naszym przekonaniu problem jest ideologiczny. Gmina nie powinna prowadzić działalności gospodarczej tam, gdzie jest to niepotrzebne - a jeśli jest to konieczne, to pod pewnymi warunkami. Gmina jest od arbitrażu, równoważenia interesów, a nie od tego, by tworzyć sobie spółki. O co chodzi w tej całej grze? O to, że koledzy chcą sobie tworzyć etaciki, a nie o interes konsumentów.
Władze Inowrocławia zwracają także uwagę, że na mocy nowego prawa mieszkańcom grozić będzie monopol ze strony zagranicznych koncernów z państw, w których nie dopuszcza się do przetargów.
- To ewidentny skandal, bo te koncerny są już w Polsce, więc nie muszą tutaj specjalnie przychodzić. Te same gminy otwierały im wcześniej szeroko drzwi i zapraszały do siebie. Mówienie teraz w ten sposób to nieuczciwość, także wobec tych koncernów, które trochę w naszym kraju zainwestowały. Sam byłem przeciwny tak otwartemu zapraszaniu ich do Polski, ale skoro stało się inaczej, to nie mówmy o nich źle, bo nie ma powodu. One znajdą sobie jednak nowe pola aktywności, ale w gruncie rzeczy prezydent Inowrocławia występuje przeciwko ok. 1950 polskim podmiotom, często bardzo małym firmom. W każdej gminie są co najmniej dwa takie podmioty, którym chce się teraz zabrać rynek.
Czy Związek Pracodawców Gospodarki Odpadami ma zamiar jakoś zareagować na te ruchy?
- W naszym przekonaniu Trybunał Konstytucyjny nawet nie rozpatrzy tych wniosków. Uważam, że tego typu starania nie mają żadnych szans. Nie mamy żadnych obaw. Uważamy, że ta sprawa to tylko propaganda, która odwraca uwagę od sprawy poważniejszej, czyli tego jak zorganizować ten rynek i doprowadzić do uczciwych przetargów.